fot. Marek Szymański |
Opowieść, na którą chcę Was dziś zaprosić jest owocem mojej kilkugodzinnej rozmowy z P. Karolem Majewskim- pomysłodawcą i właścicielem firmy Nalewki Staropolskie. Spotkaliśmy się w stylowej kawiarence na warszawskim Starym Żoliborzu, gdzie przeszlam pierwszy stopień wtajemniczenia nalewkowej magii. Muszę powiedzieć, że Pan Karol jest człowiekiem niezwykłym, który ze swojej wielkiej pasji uczynił zawód oraz sposób na życie. Chcielibyście tak? Ja bardzo.
Jeśli myślicie, że wkładając do koszyka butelkę z etykietą "Nalewka", kupujecie prawdziwą nalewkę lub uważacie, że nie ma nic prostszego niż wykonanie nalewki domowym sposobem, czuję, że naprawdę powinniście przeczytać ten artykuł. A jeśli sądzicie inaczej, to też przeczytajcie, bo takich ludzi jak Pan Karol nie spotyka się często. Po Nalewkach Go Poznacie - zapraszam do lektury! :-)
Znam i piję:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe, prawda? :-)
UsuńPyszne, chciałabym spróbować tej "4 pory roku".
UsuńSą 2 wyjścia: kupić albo wyprodukować samodzielnie, tyle, że przy tej drugiej opcji trzeba uzbroić się w duuuużo cierpliwości :-)
UsuńNo właśnie ta cierpliwość ale też możliwości magazynowania. Jak kupuję np. 9 letnią nalewkę to się zastanawiam ile trzeba mieć miejsca, żeby to wszystko przechowywać:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOch, nie ma jak dobra nalewka!
OdpowiedzUsuńWiem, ze zrobić dobrą nalewke to nie taka prosta sztuka...
OdpowiedzUsuń