![]() |
Restauracja Gundel (www.tripadvisor.com) |
Słynny deser traktowany na Węgrzech niemal niczym dobro narodowe. Palacsinta to po madziarsku naleśniki. Węgrzy serwują je na tysiące sposobów. Jednak sławę na całym świecie zdobyły tylko jedne, właśnie te - naleśniki a'la Gundel. Wyrafinowany specjał - nadziewane kremem orzechowym z rodzynkami, skórką pomarańczową i rumem, podawane z czekoladowym sosem, na płonącym półmisku. Ich powstanie oraz nazwę zawdzięczamy Karolowi Gundelowi, przedstawicielowi rodu najznamienitszych węgierskich kucharzy i restauratorów. Talent kulinarny przejął w genach od ojca Janosa, który po mistrzowsku komponował potrawy i łączył smaki, a także był założycielem znanej budapesztańskiej restauracji Gundel. Karol kontynuował dzieło ojca, a naleśniki jego pomysłu trwale zapisały się w światowej historii kulinarnej. Oto i one! :-)
Gundel Palacsinta czyli.. Naleśniki a'la Gundel
Składniki:
Ciasto:
- mąka pszenna – 200g
- mleko – 250 ml
- mineralna woda gazowana – 100 ml
- jaja – 2 szt.
- olej – 20g
- sól- 1/2 łyżeczki
- biały rum – 150 ml
- rodzynki – 50g
- kandyzowana skorka pomarańczowa – 40g
- mielone orzechy włoskie – 100g
- słodka śmietanka – 100ml
- brązowy cukier – 110g
- gorzka czekolada – 100g
- mleko – 2 łyżki
- mąka pszenna – 1 łyżka
- rum – pozostały z przygotowywania nadzienia
- kakao – 1 łyżka
- żółtko – 1 szt.
- słodka śmietanka – 125ml
- brązowy cukier – 100g
Wykonanie:
Ciasto:
- Wszystkie składniki miksujemy ze sobą i odstawiamy na ca 30 minut. Po tym czasie, z powstałego ciasta smażymy cienkie naleśniczki.
- Rodzynki i skórkę pomarańczową moczymy przez kilkanaście godzin w rumie, a następnie odcedzamy je.
- Śmietankę podgrzewamy, wrzucamy do niej orzechy, rodzynki oraz skórkę. Gotujemy do chwili aż całość wyraźnie nam zgęstnieje. Zdejmujemy z ognia i odstawiamy do wystygnięcia.
- Wlewamy połowę rumu i mieszamy.
- Czekoladę łamiemy na kawałki, wrzucamy do rondelka i rozpuszczamy z cukrem, mlekiem i kakao. Na wolnym ogniu doprowadzamy do zagotowania się.
- W międzyczasie mąkę rozprowadzamy ze śmietanką i wlewamy do gorącego sosu, starannie mieszając.
- Rondel zdejmujemy z ognia. Żółtko rozkłócamy z rumem i dodajemy je do naszej polewy.
- Naleśniki smarujemy farszem, zwijamy w rulony lub składamy w trójkąty. W warunkach domowych, podajemy świeżo podsmażone na maśle, polane gorącym sosem czekoladowym. Ja, dla kontrastu termicznego, lubię dorzucić gałkę dobrych lodów waniliowych.
Takie nalesniczki to dla mnie najcudowniejsze wspomnienie kulinarne z Budapesztu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Baśka
To nadzienie musi być rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńMam szwagra Węgra a o tych cudach nigdy nie słyszałam :( chyba muszę się z nim rozmówić :D
OdpowiedzUsuńmniam ale pychota!
OdpowiedzUsuńNo tak podane naleśniki to prawdziwe arcydzieło!
OdpowiedzUsuń