Chyba nie ma warszawiaka, który choć raz nie przechodziłby obok restauracji Bazyliszek. Usytuowana na rynku Starego Miasta od lat 60tych ubiegłego wieku, wrosła w stołeczny krajobraz.
Źródło: http://www.bazyliszek.waw.pl/ |
Przez dekady należała do grona najbardziej ekskluzywnych lokali w mieście. Obecny właściciel ma inną wizję. Chce odczarować mit restauracji staromiejskiej czyt.: z założenia drogiej.
Źródło: http://www.bazyliszek.waw.pl/ |
Ceny w karcie, faktycznie zaskakują in plus. Najdroższe danie główne kosztuje 59,90 zł i jest to deska obfitości Bazyliszka, przeznaczona dla dwojga.
Źródło: http://www.bazyliszek.waw.pl/ |
Muszę się przyznać, że moja pierwsza wizyta w tej restauracji miała miejsce w czasach socjalizmu, kiedy jako małą dziewczynkę przyprowadzili mnie tu Rodzice. Oczywiście nie pamiętam co wtedy jedliśmy, ale wiem, że to było spore wydarzenie, bo nieczęsto odwiedzaliśmy wówczas stołeczną gastronomię.
Źródło: http://www.bazyliszek.waw.pl/ |
Ciekawa byłam, jakie wrażenie zrobi na mnie Bazyliszek po latach.
To co od razu rzuca się w oczy to..skala, bo lokal jest po prostu ogromny. Zajmuje całą kamienicę, więc sal, salek i zakamarków jest tutaj bez liku. Podobno może pomieścić na raz blisko 300 gości..
Wnętrza zostały urządzone przytulnie, w bardzo tradycyjnym stylu, dobrze komponującym się ze staromiejskim otoczeniem.
W karcie dań również dominuje tradycja, choć znajdziemy w niej także obce kulturowo ;-) owoce morza, czy crème brûlée.
Degustację menu rozpoczęłam od wołowego carpaccio z kaparami, parmezanem, pieczarką i sosem vinaigrette. Nie wiem, czemu akurat pieczarka :-) , ale gdy w grę wchodzi przyzwoitej jakości wół to się nie czepiam, bowiem krowinę uwielbiam.
Wizyta w Bazyliszku miała miejsce w czwartek, a to jak wiadomo świetny dzień na konsumpcję owoców morza. Nie umiałam pozostać obojętna i porcja świeżuteńkich muli w klasycznym sosie na bazie białego wina, mimo swej pokaźności, szybciutko zniknęła z talerza. Trzeba uczciwie powiedzieć, że małże były rewelacyjnie pyszne.
Konsekwencją wspomnianej wcześniej miłości do wołu był wybór kolejnego dania. Stek z wołowiny argentyńskiej z masłem ziołowym, frytkami i sałatką a'la feta. Mięso cudowne! Miało być medium rare i..było! Sos pieprzowy pikantnie wspaniały! Pozostałe dodatki banalne, ale
skłamałabym, gdybym napisała, że nie były smaczne.
A po pieczystym....przyszła dość oczywista ochota na słodkości.
Jakem Świat pachnie szarlotką :-), wybrałam szarlotkę, serwowaną na ciepło z bitą śmietaną oraz gałką waniliowych lodów. Czy bardzo zuchwałym będzie wyznanie, że ta, którą pieką sama, bardziej mi smakuje? :-)
Współbiesiadnicy rozpływali się natomiast nad crème brûlée (ponoć doskonały) , chwalili także lody sorbetowe. Z dań wytrawnych, oprócz tych przywołanych przeze mnie, wyróżniali ostrygi, zgodnie twierdząc, iż były przednie.
Zwieńczenie mojej kolacji stanowił firmowy drink Bazyliszek vel Barracuda składający się z rumu, soku ananasowego, likieru ziołowego oraz grenadine. Okazał się całkiem przyjemną, typowo damską kombinacją :-) , a przy okazji niekwestionowaną kropką nad i.
Podsumowując, trzeba przyznać, iż jedzenie w Bazyliszku jest smaczne, przygotowywane z dobrych jakościowo, świeżych produktów. Porcje należą do naprawdę słusznych, czemu dałam wyraz już w tytule posta :-) . Ceny nie przyprawiają o zawrót głowy, a wręcz przeciwnie jawią się przystępne.
Moje zastrzeżenia wzbudzają: kompozycja (zestawienie składników) niektórych dań, a także ich ekspozycja na talerzu. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że pod tym względem, wciąż unosi się nad nimi duch minionej epoki PRL.
A jeśli spytacie krótko: iść czy nie iść? Odpowiem: iść! Choćby na mule w białym winie oraz na
crème brûlée.
Amen! :-)
Restauracja Bazyliszek
Rynek Starego Miasta 1/3
02-272 Warszawa
tel. (22) 831 18 41
e-mail: resbazyliszek@neostrada.pl
Czynne:
pn-pt: 11:00 - 24:00
so-nd: 11:00 - 24:00
Super relacja, muszę się tam kiedyś koniecznie wybrać :-)
OdpowiedzUsuń