czwartek, 12 czerwca 2014
Nalewka z Kwiatów Czarnego Bzu i Cytryn
Zainspirowana przez Klaudynę z Ziołowego Zakątka, zapragnęłam raczyć się swoją własną nalewką z kwiatów czarnego bzu. Z rowerowej wycieczki po okolicy wróciłam więc z koszykiem pełnym białych, pachnących baldachów. Po drodze do domu nabyłam jeszcze 3 ekologiczne cytryny. Pięknie wyparzony, duży słój czekał już na nas w kuchni...
O tym co było dalej, przeczytacie w przepisie, a teraz jeszcze kilka uwag odnośnie zbioru czarnego bzu. Po kwiaty wyprawiamy się w słoneczny i suchy dzień. Ze ściętymi baldachami obchodzimy się bardzo delikatnie, by zachować jak najwięcej znajdującego się w nich pyłku. On bowiem odpowiada za charakterystyczny aromat, a także złocisty kolor naszej nalewki. Po przyniesieniu do domu, rozkładamy kwiaty na papierze i zostawiamy na ca 60 minut, żeby wydostały się na wolność zamieszkujące w nich robaczki. Jeśli się pospieszycie, to na pewno uwiniecie się w tym roku z nastawem - czarny bez wciąż jeszcze kwitnie, przynajmniej na Mazowszu.
Nalewka z Kwiatów Czarnego Bzu oraz Cytryn
Składniki:
I Etap:
ok. 30 dorodnych baldachów czarnego bzu
3 niewoskowane cytryny
1kg cukru
1l wody
II Etap:
1 łyżeczka korzenia arcydzięgla
sok wyciśnięty z 2-3 limonek
1l spirytusu 70%
Wykonanie:
I Etap:
Z wody i cukru robimy syrop czyli po prostu rozpuszczamy cukier w gorącej wodzie. Studzimy. Cytryny starannie sparzamy i kroimy w cieniusieńkie plasterki. W dużym słoju układamy warstwami na przemiennie: kwiaty oraz cytryny. Następnie zalewamy naszym syropem i odstawiamy na około 10 dni. W tym czasie dwukrotnie mieszamy zawartość. Pilnujemy, by nasz nastaw nie zaczął, przedwcześnie, zbyt intensywnie fermentować. Gdyby tak się działo, warto przenieść go w chłodniejsze miejsce (np. do piwnicy).
II Etap:
Po upływie 10 dni, do nastawu wlewamy spirytus, sok z limonek oraz wsypujemy korzeń arcydzięgla. Całość odstawiamy na 6-8 tygodni. Po tym czasie przecedzamy nalewkę i przefiltrowujemy (do tego celu można użyć papierowych filtrów do kawy), rozlewamy do butelek i zostawiamy w spokoju na tak długo, na ile pozwoli nam silna wola, ale zmartwię Was, gdyż nie powinien być to okres krótszy niż 12 miesięcy :-).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U sąsiada pięknie kwitnie czarny bez, muszę poprosić, może uda się zdobyć kwiatki :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, by się udało. Nalewka ponoć wychodzi przezacna. :-)
Usuńcudowny, magiczny płyn:) ile bym dała za taką flaszeczkę;)
OdpowiedzUsuńNo więc..ile byś dała, Kochaneczko? :-)))))))))))))))
UsuńSama nie robiłam, ale jak Antenka chętnie przygarnęłabym buteleczkę :)
OdpowiedzUsuńSpryciara! :-)))))))
UsuńSłyszłałam sporo o nalewce z czarnego bzu, ale sama nigdy nie robiłam. Chętnie bym spróbowala:)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci polecam, by z nią się zmierzyć. Smak ma bowiem szalenie ciekawy..
UsuńMoja Mama w zeszłym roku przyniosła wino z czarnego bzu - było pyszne :)
OdpowiedzUsuńO winie z czarnego bzu słyszałam same dobre rzeczy. Może porwę się na nie i ja, ale to już w przyszłym roku.
UsuńMój tata uwielbia robić nalewki, podsunę mu ten przepis:) zazwyczaj robi z pigwy lub z orzechów włoskich, więc czarny bez to byłaby odmiana fajna. zapraszam do mnie na konkurs, konkurencji brak a mam trzy książki do rozdania. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZa nalewką z pigwy wprost przepadam, a na konkurs chętnie rzucę oczkiem. :-)
UsuńNamów tatę niech spróbuje a będzie robił co roku , naprawdę polecam smakuje wybornie.
UsuńNie ma to jak pyszna domowa nalewka :)
OdpowiedzUsuńCo prawda to prawda :-)
UsuńSamo zdrowie, dziki czarny bez.
OdpowiedzUsuń